19 grudnia minie 5 lat, gdy odbyła się premiera mojej (napisanej na dwóch aktorów) sztuki pt. „Bubloteka”. Na scenie – obok mojego męża – wystąpił Janusz Leśniewski. Tak naprawdę ratował nam tyłek. Pierwsza reżyserka z przyczyn osobistych zrezygnowała, druga wyrzuciła zaangażowanego przez nas aktora i obiecała, że w jego miejsce kogoś znajdzie. Nie znalazła nikogo. Zadzwoniłam wtedy do Janusza. Zgodził się bez wahania. Szybko, dzięki niemu zresztą, okazało się, że zaangażowana przez nas kolejna reżyserka to także pomyłka. Stanęliśmy przed dylematem co robić? Aktorzy są, ale kto to wyreżyseruje? I wtedy… to Janusz zaproponował, byśmy zrobili to we trójkę metodą prób, błędów i kompromisów. I tak… wyreżyserowaliśmy „Bublotekę” jako reżyserski tercet. Wiele się od siebie nawzajem nauczyliśmy.
Dziś dowiedziałam się, że Janusz odszedł. Nie wytrzymało serce. Miał 69 lat. Zawsze będę pamiętać jego zaangażowanie w projekt, pomoc i to jak dzielił się z nami swoim doświadczeniem scenicznym i słuchał naszych pomysłów. Sztuka zebrała pochlebne recenzje, a fakt, że zagraliśmy „Bublotekę” w Promie Kultury więcej niż raz jest najlepszym dowodem, że całe przedsięwzięcie się udało. I była w tym ogromna zasługa Janusza, który świetnie odnalazł się w roli taksówkarza odwiedzającego w bibliotece, ukrywającego się przed mediami celebrytę.
Januszu, rozmawialiśmy miesiąc temu. Miałam poprawić Twoją stronę WWW, którą się opiekuję i na której coś się „zepsuło”, ale zachorowałam. Miałam zadzwonić jak dojdę do siebie, ale już za późno… Tak mi przykro…
Małgorzata Karolina Piekarska
Teatr w Promie Kultury
Na spektaklach w domu kultury widzów nie brakuje. I nie tylko dlatego, że bilety są zdecydowanie tańsze niż w teatrach. „Diwa” z Edytą Herbuś czy „Bubloteka” Małgorzaty Karoliny Piekarskiej kilkukrotnie wypełniły salę po brzegi.
Scena w Promie Kultury Saska Kępa działa już od trzech lat. I ma już stałych widzów. Zainteresowanych teatrem nie brakuje, rezerwacje warto robić przynajmniej z dwutygodniowym wyprzedzeniem. – Wiadomo, że Warszawa ma bardzo bogatą ofertę teatralną, ale równolegle aktorzy podejmują własne inicjatywy i chcą je gdzieś pokazać: mam na myśli artystów z dużym dorobkiem i młode talenty – z drugiej strony jesteśmy instytucją, która gwarantuje dostęp do kultury za niewielkie pieniądze, bilet na sztukę kosztuje średnio 20 zł – tłumaczy Maria Juszczyk, dyrektorka Promu i inicjatorka tamtejszej sceny, która wcześniej była zastępcą dyrektora w Teatrze Powszechnym i zajmowała się biurem prasowym w Teatrze Wielkim – Operze Narodowej.
LUDZIE, KTÓRZY ROZUMIEJĄ TEATR
– Scena jest bardzo profesjonalna, wyposażona w dobre światła i nagłośnienie, widz i aktor odczuwają totalny komfort przebywania w teatrze – mówi Barbara Dziekan, aktorka i pedagog łódzkiej Filmówki.
W marcu na deskach Promu Kultury grała spektakl „Teatr jest kobietą”, jest autorką scenariusza i reżyserii. Muzykę napisał pianista i kompozytor Sławomir Kulpowicz, kostiumy zaprojektowała Lidia Popiel. Bilety kosztowały 15 zł.
– Do spektaklu potrzebne były 84 zmiany światła – żaden problem. Amfiteatralna widownia, garderoby, współpraca z ludźmi, którzy rozumieją teatr – wylicza zalety. – Chwała teatrom publicznym za to, że istnieją. Ale domy kultury to rewelacyjna alternatywa dla aktorów: większość starszych i młodszych nie ma przecież etatów. Odkąd pamiętam, współpracowałam z tymi instytucjami, tak zaczęłam swoją drogę pedagogiczną. Kształcą doskonale w piosence, tańcu, najróżniejszych przejawach twórczości i wiele osób, które trafiają do szkól teatralnych, jest właśnie po warsztatach w domach kultury.
HERBUS, BOGDAŃSKA I SCHEJBAL
– Główne kryterium wyboru: spektakl ma być wartościowy – tłumaczy dyrektor Juszczyk. – Nie jesteśmy sceną repertuarową, więc nie możemy wpisać przedstawienia na stałe do naszego programu, ale jednocześnie daje nam to możliwość prezentowania wielu rozmaitych produkcji teatralnych. Pokazujemy spektakle premierowe jak „Diwa” z Małgorzatą Bogdańską i Edytą Herbuś, „Bublotekę” z Zacharjaszem Muszyńskim i Januszem Leśniewskim czy kwietniowe „Życie: trzy wersje” w reżyserii Jerzego Schejbala. Sięgamy też po spektakle cieszące się dużym powodzeniem w ostatnich latach, np. Teatru Montownia.
Widownia Promu pomieści 150 osób. Ile razy dana sztuka zostanie powtórzona, zależy od frekwencji: średnio to premiera i 2-3 przedstawienia, ale gdy publiczność chce jeszcze – są kolejne daty.
– To nie jest teatr amatorski, nie ma partyzantki: zawodowi aktorzy, ja jestem zawodową pisarką – mówi Małgorzata Karolina Piekarska, autorka scenariusza do „Bubloteki”.
– Spektakl przygotowywaliśmy dla Teatru Rozrywki w Chorzowie, spytaliśmy się, czy w Promie możemy robić próby i tak naprawdę dom stał się współproducentem. Mieszkamy na Saskiej, to jest nasz dom kultury, najbliższa nam scena. Za każdym razem mamy komplet publiczności, po spektaklu podchodzą do nas ludzie teatru zachwyceni miejscem. Basia Dziekan po obejrzeniu spektaklu postanowiła w Promie wystawić swój monodram, którego nie pokazywała od lat.
Prom współpracuje również z Teatrem Polskiego Radia, w każdy ostatni piątek miesiąca organizowane jest słuchowisko z udziałem aktorów, później rozmowa z zaproszonymi gośćmi. Pojawili się już m.in.: Danuta Stenka, Wojciech Pszoniak i Adam Woronowicz.
Spektakle dla rodziców i dzieci przygotowuje grupa Studnia O, która zajmuje się sztuką opowiadania bajek, baśni i mitów przy akompaniamencie nietypowych instrumentów. Jest też cykl „Szkolna sztuka”, dzięki któremu uzdolniona młodzież może się pochwalić talentem.
Barbara Dziekan: – Dom kultury to już nie jest zardzewiały relikt, te miejsca funkcjonują w Polsce na bardzo wysokim poziomie i osobiście bardzo mi na nich zależy. Kto kręci nosem na teatr w domu kultury, jest niedojrzały albo nic z tej kultury nie rozumie.
Katarzyna Bednarczykowna
Najbliższe spektakle w Promie:
„Bubloteka”, środa i czwartek
23 i 24 marca, bilety kosztują 10 zł.
Rezerwacja: promocja@prom-kultury.pl
Prom Kultury Saska Kępa,
ul. Brukselska 23.
Źródło: Gazeta Wyborcza nr 65 dodatek – Co Jest Grane 18-03-2016
http://cojestgrane24.wyborcza.pl/cjg24/1,13,19779647,0,aktorzy-lubia-tu-grac.html
Recenzja w „Stolicy”
Stolica czyta
Jak nie być celebrytą
Żona popularnego aktora Piotra Z., zmęczona jego celebrycko-hulaszczym trybem życia, powiedziała – dość. Jeśli małżonek chce uratować rodzinę, musi iść na odwyk, czyli zrezygnować z pracy w filmie i spotkań towarzyskich, zniknąć ze środowiska artystycznego, czytać książki, słuchać Beethovena, żyć jak normalny człowiek. Czyli – pełnią życia szarego człowieka! A gdzie najlepiej zrealizować ten plan? „W malej dzielnicowej bibliotece – tu do pracy w charakterze bibliotekarza trafia nasz aktor w ramach odwyku od celebryckiego życia. Tu też toczy się akcja sztuki pt. Bubloteka, na którą składają się rozmowy bibliotekarza i przypadkowego klienta, który przyszedł po książkę dla żony. Andrzej S. przedstawia się jako taksówkarz, a zarazem pisarz amator. Rozmowa dotyczy wartościowej literatury i bestsellerów, prawdziwej sztuki i popularności, małżeństwa, miłości… Jak nietrudno się domyślić, starszy pan reprezentuje pokolenie wychowane na wartościach dziś niemodnych, Piotr Z. jest natomiast wychowankiem komercyjnej popkultury internetowo-celebrycko-tabloidalnej. Te rozmowy śledzi się z zainteresowaniem – aż do zaskakującej pointy finałowej. Sztuka jest debiutem dramaturgicznym Małgorzaty Karoliny Piekarskiej. Bardzo udanym, pomysłowym, z dobrze prowadzonym żywym dialogiem – choć może przy realizacji scenicznej przydałby się ołówek na niewielkie skróty powtórzeń.
Bublotekę można oglądać w PROMIE Kultury Saska Kępa przy ulicy Brukselskiej. Najbliższe przedstawienia: 23 i 24 marca. Warto tam zachodzić częściej, co potwierdza wygrana PROMU w konkursie Warszawiaki na najlepszy w mieście dom kultury. PROM okazał się bezkonkurencyjny. [EKCI
Małgorzata Karolina Piekarska, Bubloteka, występują: – Zacharjasz Muszyński (Piotr Z.) i Janusz Leśniewski (Andrzej S.). Spektakl przygotowany w ramach nagrody głównej dla laureatów S. edycji Obserwatorium Artystycznego ENTREE w 2015r.
W marcu w Promie Kultury
W „Mieszkańcu” napisali…
Buble w bibliotece?
„Bubloteka” łączy dwie wydawałoby się sprzeczne kwestie – literaturę i świat celebrytów. Czy celebryci królujący na ściankach i książkowe bestsellery to zwykłe buble?
Sztuka została przygotowywana w ramach Obserwatorium Artystycznego Entrée i miała premierę w grudniu ubiegłego roku na Małej Scenie Teatru Rozrywki w Chorzowie. W Warszawie została zaprezentowana w Promie Kultury Saska Kępa w styczniu, a ponieważ dwukrotnie przyciągnęła niemal komplet widowni, wystawiono ją także w lutym. Na scenie Zacharjasz Muszyński – jako Piotr Z. i Janusz Leśniewski – Andrzej S. Autorką scenariusza i oprawy muzycznej jest Małgorzata Karolina Piekarska. – Napisałam ten tekst, bo nie zgadzam się z próbami wmówienia nam, że tylko rzeczy, które podobają się masowo są wartościowe. Nikt mnie nie przekona, że skoro więcej ludzi słucha disco polo niż Ludwiga van Beethovena to ten Ludwig van Beethoven jest mniej wartościowy artystycznie. To samo tyczy literatury, a także filmu i pozostałych dziedzin sztuki. Świat tzw. „lajków na fejsie” powoduje, że ulegamy iluzji, że wielkość i jakość są tożsame z popularnością. Przez to dajemy sobie wciskać buble, a potem wiedziemy bublowate życie pod dyktando tych bubli. Chciałam wzbudzić w ludziach refleksję na ten temat.„Bubloteka” to taki bublowaty „śmiech przez łzy” z nas samych i otaczającego nas świata – tłumaczy Małgorzata Karolina Piekarska.
Akcja toczy się w małej, osiedlowej bibliotece, gdzie pracuje Piotr Z., o którym z czasem dowiadujemy się coraz więcej. To aktor-celebryta, który podjął pracę w bibliotece, by ratować swoje małżeństwo. Pewnego dnia odwiedza go starszy dżentelmen Andrzej S., który chce wypożyczyć pewien bestseller. Chce zrozumieć jego fenomen. Przedstawia się jako taksówkarz i pisarz-amator. Przy okazji między mężczyznami wywiązuje się dyskusja o kondycji literatury i czytelnictwa. „Bibliotekarza” niezbyt interesuje ambitna literatura. Czytelnikowi „wciska” mało wartościową biografię pewnej celebrytki. Ma zresztą w tym osobisty interes – na kartach książki znajdują się jego zdjęcia, on zaś liczy, że zostanie rozpoznany. Wypożyczenie książki, po którą przyszedł Andrzej S. nie jest proste, gdyż cieszy się ona dużą popularnością. To powoduje, że starszy pan zaczyna regularnie przychodzić do biblioteki, co prowokuje kolejne rozmowy o dzisiejszym świecie, literaturze i popkulturze. Finał może niektórych zaskoczyć, a to za sprawą kobiecej intrygi…
Więcej o sztuce można przeczytać na stronie www.bubloteka.com.pl
Anka