Archiwum kategorii: Recenzja

Recenzja w „Stolicy”

Stolica czyta

Jak nie być celebrytą

_DSC2869Żona popularnego aktora Piotra Z., zmęczona jego celebrycko-hulaszczym trybem życia, powiedziała – dość. Jeśli małżonek chce uratować rodzinę, musi iść na odwyk, czyli zrezygnować z pracy w filmie i spotkań towarzyskich, zniknąć ze środowiska artystycznego, czytać książki, słuchać Beethovena, żyć jak normalny człowiek. Czyli – pełnią życia szarego człowieka! A gdzie najlepiej zrealizować ten plan? „W malej dzielnicowej bibliotece – tu do pracy w charakterze bibliotekarza trafia nasz aktor w ramach odwyku od celebryckiego życia. Tu też toczy się akcja sztuki pt. Bubloteka, na którą składają się rozmowy bibliotekarza i przypadkowego klienta, który przyszedł po książkę dla żony. Andrzej S. przedstawia się jako taksówkarz, a zarazem pisarz amator. Rozmowa dotyczy wartościowej literatury i bestsellerów, prawdziwej sztuki i popularności, małżeństwa, miłości… Jak nietrudno się domyślić, starszy pan reprezentuje pokolenie wychowane na wartościach dziś niemodnych, Piotr Z. jest natomiast wychowankiem komercyjnej popkultury internetowo-celebrycko-tabloidalnej. Te rozmowy śledzi się z zainteresowaniem – aż do zaskakującej pointy finałowej. Sztuka jest debiutem dramaturgicznym Małgorzaty Karoliny Piekarskiej. Bardzo udanym, pomysłowym, z dobrze prowadzonym żywym dialogiem – choć może przy realizacji scenicznej przydałby się ołówek na niewielkie skróty powtórzeń.

Bublotekę można oglądać w PROMIE Kultury Saska Kępa przy ulicy Brukselskiej. Najbliższe przedstawienia: 23 i 24 marca. Warto tam zachodzić częściej, co potwierdza wygrana PROMU w konkursie Warszawiaki na najlepszy w mieście dom kultury. PROM okazał się bezkonkurencyjny. [EKCI

Małgorzata Karolina Piekarska, Bubloteka, występują: – Zacharjasz Muszyński (Piotr Z.) i Janusz Leśniewski (Andrzej S.). Spektakl przygotowany w ramach nagrody głównej dla laureatów S. edycji Obserwatorium Artystycznego ENTREE w 2015r.

W „Mieszkańcu” napisali…

Buble w bibliotece?

„Bubloteka” łączy dwie wydawałoby się sprzeczne kwestie – literaturę i świat celebrytów. Czy celebryci królujący na ściankach i książkowe bestsellery to zwykłe buble?

_DSC2844Sztuka została przygotowywana w ramach Obserwatorium Artystycznego Entrée i miała premierę w grudniu ubiegłego roku na Małej Scenie Teatru Rozrywki w Chorzowie. W Warszawie została zaprezentowana w Promie Kultury Saska Kępa w styczniu, a ponieważ dwukrotnie przyciągnęła niemal komplet widowni, wystawiono ją także w lutym. Na scenie Zacharjasz Muszyński – jako Piotr Z. i Janusz Leśniewski – Andrzej S. Autorką scenariusza i oprawy muzycznej jest Małgorzata Karolina Piekarska. – Napisałam ten tekst, bo nie zgadzam się z próbami wmówienia nam, że tylko rzeczy, które podobają się masowo są wartościowe. Nikt mnie nie przekona, że skoro więcej ludzi słucha disco polo niż Ludwiga van Beethovena to ten Ludwig van Beethoven jest mniej wartościowy artystycznie. To samo tyczy literatury, a także filmu i pozostałych dziedzin sztuki. Świat tzw. „lajków na fejsie” powoduje, że ulegamy iluzji, że wielkość i jakość są tożsame z popularnością. Przez to dajemy sobie wciskać buble, a potem wiedziemy bublowate życie pod dyktando tych bubli. Chciałam wzbudzić w ludziach refleksję na ten temat.„Bubloteka” to taki bublowaty „śmiech przez łzy” z nas samych i otaczającego nas świata – tłumaczy Małgorzata Karolina Piekarska.

Akcja toczy się w małej, osiedlowej bibliotece, gdzie pracuje Piotr Z., o którym z czasem dowiadujemy się coraz więcej. To aktor-celebryta, który podjął pracę w bibliotece, by ratować swoje małżeństwo. Pewnego dnia odwiedza go starszy dżentelmen Andrzej S., który chce wypożyczyć pewien bestseller. Chce zrozumieć jego fenomen. Przedstawia się jako taksówkarz i pisarz-amator. Przy okazji między mężczyznami wywiązuje się dyskusja o kondycji literatury i czytelnictwa. „Bibliotekarza” niezbyt interesuje ambitna literatura. Czytelnikowi „wciska” mało wartościową biografię pewnej celebrytki. Ma zresztą w tym osobisty interes – na kartach książki znajdują się jego zdjęcia, on zaś liczy, że zostanie rozpoznany. Wypożyczenie książki, po którą przyszedł Andrzej S. nie jest proste, gdyż cieszy się ona dużą popularnością. To powoduje, że starszy pan zaczyna regularnie przychodzić do biblioteki, co prowokuje kolejne rozmowy o dzisiejszym świecie, literaturze i popkulturze. Finał może niektórych zaskoczyć, a to za sprawą kobiecej intrygi…

Więcej o sztuce można przeczytać na stronie www.bubloteka.com.pl

Anka

źródło: http://mieszkaniec.pl/Archiwum/PDF/2016/03.pdf

Pierwsza recenzja

_DSC2798Na portalu „Dziennik teatralny” ukazała się pierwsza recenzja spektaklu „Bubloteka”.

Biblioteka pełna bubli

Spektakl „Bubloteka” w reżyserii Małgorzaty Karoliny Piekarskiej doskonale punktuje i obnaża relacje interpersonalne oraz prawidłowości rządzące współczesnym światem, w którym na piedestale nie stoją już autorytety, czy światli ojcowie narodu,
a gwiazdy i gwiazdeczki lśniące na szklanym ekranie, bynajmniej nie za sprawą własnego talentu, lecz raczej zgubnych nałogów.
Spektakl ten został przygotowany w ramach Obserwatorium Artystycznego ENTRÉE w Teatrze Rozrywki. Natomiast prapremiera sztuki miała miejsce 19 grudnia 2015 roku w chorzowskim teatrze. Tytuł stanowi kontaminację powstałą w wyniku połączenia słów „bubel” i „biblioteka” i referuje tematykę poruszaną podczas spektaklu, który dobrze oddaje stan współczesnej popkultury. „Bubloteka” to także nazwa muzyczno-satyrycznej audycji nadawanej w drugiej połowie lat 80. w Programie IV Polskiego Radia. Co ma wspólnego spektakl z audycją radiową? Z pewności i jedno i drugie stanowi satyrę na współczesne społeczeństwo i kulturę popularną.
„Bubloteka” to pozornie błaha opowieść z gorzkim morałem opisująca przypadek niejakiego Piotra, który próbując ratować swoje małżeństwo zdecydował się na terapię i podjął pracę w bibliotece, lecz ta zupełnie nie licuje z jego pasjami i dotychczasowym doświadczeniem zawodowym. Ów Piotr miast polecać czytelnikom wypożyczającym książki wartościowe publikacje, wciska im bezwartościowe biografie celebrytów. Szybko okazuje się, że czyni tak dlatego, iż na kartach poczytnych „bestsellerów” znajdują się jego zdjęcia, gdyż nie jest on wcale pasjonatem dobrej literatury, a liczącym na rozpoznanie i poklask znanym aktorem serialowym. Niejaki Piotr Z (Zacharjasz Muszyński) nawet nie próbuje udawać bibliotekarza, lecz nie wychodząc z roli, nieustannie napina się i pręży, marząc o tym, by ktokolwiek z czytelników biblioteki rozpoznał w nim sławnego aktora. Muszyński wykreował dobrze postać zadufanego w sobie celebryty – cierpiętnika skazanego na terapię małżeńską. Z wyglądu nieco przypomina ekscentrycznego włoskiego podrywacza. Tymczasem druga z postaci – Andrzej S. (Janusz Leśniewski) świetnie hamuje jego zapędy i działa niczym propedeutyk wiedzy o normalnym życiu z dala od błysku fleszy. Jego spokój, opanowanie i styl prowadzenia rozmowy z bibliotekarzem przywodzi na myśl metody majeutyczną i elenktyczną stosowane ongiś przez Sokratesa. Podając się za zwykłego taksówkarza przychodzi do biblioteki szukając wartościowej lektury. Niby to nie zna się na książkach, coś tam kiedyś czytał, ale szuka wskazówek dotyczących tego, co jest teraz modne i warte przeczytania. Wikła się w dyskusję mającą na celu wspólne dotarcie do prawy o kondycji współczesnej literatury, a to z kolei stanowi jedynie pretekstem do wystawienia świadectwa o stanie kultury. Jednakże szybko okazuje się, że współczesne bestsellery to sterta bubli, a prawdziwe arcydzieła światowej literatury wycofano z oficjalnego obiegu i złożone na podłodze w brudnej toalecie. Andrzej S. został ukazany jako pełen cnót rycerz na białym koniu (zbroję zastąpił prochowiec wskazujący raczej na detektywa), przedstawiciel starego porządku walczący o restytucję miejsca cennych dla kultury ludzkiej dzieł literackich. Niestety, został on jedynie wciągnięty w intrygę Basi- żony Piotra Z. i w finale jego edukacyjno-umoralniająca misja kończy się niepowodzeniem.
Abstrahując od fabuły i wykonania, warto dodać, że na uwagę zasługuje prosty, aczkolwiek bardzo trafiony koncept scenograficzny, który sprawił, że widz może wcielić się w rolę podglądacza, który zagląda do intymnego świata małej, osiedlowej warszawskiej biblioteki. Wrażenie to potęguje ciepłe oświetlenie.
Podsumowując, to jeden z tych spektakli, z których wychodzi się uśmiechając się do samego siebie, gdyż w końcu w sposób wyważony ktoś nakreślił niuanse współczesności przesyconej poczytnymi i zdobywającymi rzesze fanów bublami, które niestety zmieniają oblicze współczesnej kultury i kształtują tożsamość dorastających pokoleń. To także artystyczny sprzeciw przeciwko tworzeniu iluzji pochłaniającej masy, homogenizacji kultury i klasyfikowaniu literatury (i nie tylko!) na dobrą i złą według kryterium związanego z ilością czytelników.

Magdalena Mikrut-Majeranek
Dziennik Teatralny Katowice
31 grudnia 2015

źródło: http://www.dziennikteatralny.pl/artykuly/biblioteka-pelna-bubli.html